16 stycznia 2014

Wszyscy nasi kochankowie w Japonii

Mimo tego, że zostawiłyśmy naszych chłopaków daleko Europie to w Japonii znalazłyśmy pocieszenie w innych. 



C’mon! W końcu żadne z nas szkarady, a swoje potrzeby mamy, więc musiałyśmy zabawić się z innymi.
Tym wspaniałym obiektem westchnień, zadowalającym nas wszystkie jest Bolesław Zbigniew Warmer, który z nami mieszka, zajmuje salon. 
Gdy potrzebujemy więcej ciepła niż mogą nam zapewnić nasze łóżka, po prostu spędzamy z nim czas w salonie, gdzie otula nas swoim ciepłem, a powiew jego obecności rozbudza w nas najgorętsze emocje. Jego zapach nas odurza, a prostota i bezpośredniość urzeka nas w każdym calu. Bolesław jeszcze nigdy nas nie zawiódł jest z nami dzień i noc.



Na początku kontraktu, ja i Ola dzieliłyśmy pokój z Grzegorzem, bratem Bolka. Grzegorz, mimo swoich wspaniałych zalet miał jednak swoje wady. Potrafił z przyczyn tylko jemu wiadomych rzucić na nas fochem i przestać spełniać swoje obowiązki jakich warunkiem było sypianie w naszym pokoju. 
W pewnym momencie miałyśmy już tego dość! Na nic zdały się czułe słówka, głaskanie, również siłą nic nie zdołałyśmy zdziałać. Grzegorz pozostał nieugięty, dlatego i my musiałyśmy podjąć radykalne kroki i wyrzucić go z naszego pokoju. Grzegorz od tej pory śpi z Bolesławem w salonie, a my przygarnęłyśmy nowego przyjaciela, który mimo swoich „mniejszych rozmiarów” spełania nasze oczekiwania w stu procentach. 
W końcu to nie rozmiar ma znaczenie, prawda?



Potrzeby rosną z wiekiem, dlatego Ania i Kamila potrzebują aż dwóch rozgrzewaczy. Gustują za to w tutejszych, japońskich partiach. Jednym z nich jest Geki Dan, który jest już stary i szybko się męczy, za to ma bogatą przeszłość artystyczną, bo swoim ciepłem dzielił się w pobliskim teatrze. Niestety musiał przejść na emeryturę ze względu na swój wiek. Z kolei drugi, znacznie młodszy dostał ksywę Nowy. Dziewczyny mówią, że jest uzdolniony wokalnie, bo wszelkie potrzeby sygnalizuje śpiewem, np. gdy jest mu zbyt gorąco, albo jest głodny.





Przedstawiam Wam Bolesława Zbigniewa Warmer'a:







... doleje petrolu oczywiście. Bo ze względu na to, że Żółtki ze swoim postępem technicznym nie wpadli na pomysł centralnego ogrzewania, w japońskich domach grzeją się takimi o to grzejniczkami,, do którego trzeba dolewać codziennie petrol, żeby to czymś grzało. Nie muszę chyba wspominać o tym, że śmierdzi o strasznie. Na szczęście tylko w momencie włączenia i wyłączenia naszych kochasiów.
Grzegorz przed separacją,
dobry był z niego grzejnik, ale wyłączał się co chwila, za co dosięgnęła go banicja.
Geki Dan, ten od teatru, jak widać swoje lata ma :)
Nowy - ech jak zwykle Lovelas :)
A to nasz ukochany, z którym zdradzamy Grzegorza


Kolejnym mężczyzną w naszym japońskim życiu jest Tony Horton, nasz trener personalny. Romans z Tonym zaczął się pod koniec października i trwa do dzisiaj. Nie wiem jak dziewczyny, ale ja już dziś wiem na pewno, że zrobię wszystko, aby ten romans przetrwał po moim powrocie do Polski. Wiem, Tony jest wymagający, jednak spotkania z nim 5, 6 dni w tygodniu działają cuda natury fizycznej i psychicznej przede wszystkim.

Nienawidzę go, ale go kocham!

No i trzeba mu przyznać, że mimo swoich 56 lat jest niesamowicie przystojny i motywuje jak nikt inny.
Nie schudłam (cały czas ważę tyle samo - 52 kg jakby to kogoś w ogóle interesowało), za to w sumie straciłam 10 cm. Najwięcej na brzuchu - 6 cm.

Polecam,

Małgorzata Filiczkowska

Jeśli ktoś ma ochotkę to mogę polecić te treningi, które robimy z Tonym.




Można nam pozazdrościć tych facetów, nie? ;>





(A tak szczerze mówiąc to posucha straszna)


5 komentarzy:

  1. Hahaha Gosia ;D Świetnie napisane;). Stopniujesz napięcie. Myślę jednak, że te potrzeby to może wcale niekoniecznie rosną wraz z wiekiem...skoro nie mają tam centralnego ogrzewania, to ja chyba potrzebowałabym trzech takich kochanków u siebie w sypialni :D. Powiedz mi coś więcej o tych treningach z Tonym ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Tony ma dużo treningów, z ciężarkami, z podnoszeniem się itp., ale my tutaj nie mamy takich gadżetów, dlatego wybrałyśmy sobie treningi jakie jesteśmy w stanie robić.
    I są to między innymi:
    - Interval X Plux
    - Plyometrics
    - Kenpo Cardio Plus
    - Ab Ripper X (na brzuchu)
    Wydolnościowo jak u Chodakowskiej.
    Na początku nie mogłam się przekonać, bo trochę to przypominało jogę (tylko przy rozgrzewce) i dużo było boksu (że tak to nazwę), ale zaczęło mi się podobać takie naparzanie :) Można się fajnie wyżyć, dlatego napisałam, że Tony nie tylko fizycznie, ale i psychicznie "robi mi dobrze" ;)
    Łapałam się często na tym, że jak się kremowałam to byłam w szoku, bo nagle zaczęły mi się pojawiać mięśnie, o których pojęcia nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A normalnej klimy tam nie macie? Ogrzewania podlogowego? Ja mam tylko jeden grzejnik na "toyu" (to nie jest petrol, a olej naftowy), do lazienki, bo tam ogrzewanie podlogowe nie dociera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem, czytałam Pani bloga.
      U nas straszna komuna. Zaczynając od kwestii takiej, że nie mieszkamy w hotelu, tylko w budynku pracowniczym. Podłogowe to my mamy tylko dywany (zresztą całe przesiąknięte wilgocią), a po klimie, która swój okres świetności miała 25 lat temu, zostały tylko pajęczyny.
      Nie wiem jak nazywa się ten płyn, którym codziennie się trujemy, u nas Japończycy mówią na to po angielsku petrol i się przyjęło.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń