Mimo tego, że zostawiłyśmy naszych chłopaków daleko
Europie to w Japonii znalazłyśmy pocieszenie w innych.
C’mon! W końcu żadne z nas szkarady, a swoje potrzeby mamy, więc musiałyśmy zabawić się z innymi.
Tym wspaniałym obiektem westchnień, zadowalającym nas
wszystkie jest Bolesław Zbigniew Warmer, który z nami mieszka, zajmuje salon.
Gdy potrzebujemy więcej ciepła niż mogą nam zapewnić nasze łóżka, po prostu spędzamy
z nim czas w salonie, gdzie otula nas swoim ciepłem, a powiew jego obecności
rozbudza w nas najgorętsze emocje. Jego zapach nas odurza, a prostota i
bezpośredniość urzeka nas w każdym calu. Bolesław jeszcze nigdy nas nie zawiódł
jest z nami dzień i noc.
Na początku kontraktu, ja i Ola dzieliłyśmy pokój z
Grzegorzem, bratem Bolka. Grzegorz, mimo swoich wspaniałych zalet miał jednak
swoje wady. Potrafił z przyczyn tylko jemu wiadomych rzucić na nas fochem i
przestać spełniać swoje obowiązki jakich warunkiem było sypianie w naszym
pokoju.
W pewnym momencie miałyśmy już tego dość! Na nic zdały się czułe
słówka, głaskanie, również siłą nic nie zdołałyśmy zdziałać. Grzegorz pozostał
nieugięty, dlatego i my musiałyśmy podjąć radykalne kroki i wyrzucić go z
naszego pokoju. Grzegorz od tej pory śpi z Bolesławem w salonie, a my
przygarnęłyśmy nowego przyjaciela, który mimo swoich „mniejszych rozmiarów”
spełania nasze oczekiwania w stu procentach.
W końcu to nie rozmiar ma
znaczenie, prawda?
Potrzeby rosną z wiekiem, dlatego Ania i Kamila potrzebują
aż dwóch rozgrzewaczy. Gustują za to w tutejszych, japońskich partiach. Jednym
z nich jest Geki Dan, który jest już stary i szybko się męczy, za to ma bogatą
przeszłość artystyczną, bo swoim ciepłem dzielił się w pobliskim teatrze. Niestety
musiał przejść na emeryturę ze względu na swój wiek. Z kolei drugi, znacznie
młodszy dostał ksywę Nowy. Dziewczyny mówią, że jest uzdolniony wokalnie, bo
wszelkie potrzeby sygnalizuje śpiewem, np. gdy jest mu zbyt gorąco, albo jest
głodny.
Przedstawiam Wam Bolesława Zbigniewa Warmer'a:
Grzegorz przed separacją, dobry był z niego grzejnik, ale wyłączał się co chwila, za co dosięgnęła go banicja. |
Geki Dan, ten od teatru, jak widać swoje lata ma :) |
Nowy - ech jak zwykle Lovelas :) |
A to nasz ukochany, z którym zdradzamy Grzegorza |
Kolejnym mężczyzną w naszym japońskim życiu jest Tony
Horton, nasz trener personalny. Romans z Tonym zaczął się pod koniec
października i trwa do dzisiaj. Nie wiem jak dziewczyny, ale ja już dziś wiem
na pewno, że zrobię wszystko, aby ten romans przetrwał po moim powrocie do
Polski. Wiem, Tony jest wymagający, jednak spotkania z nim 5, 6 dni w tygodniu działają
cuda natury fizycznej i psychicznej przede wszystkim.
Nienawidzę go, ale go kocham!
No i trzeba mu przyznać, że mimo swoich 56 lat jest
niesamowicie przystojny i motywuje jak nikt inny.
Nie schudłam (cały czas ważę tyle samo - 52 kg jakby to kogoś w ogóle interesowało), za to w sumie straciłam
10 cm. Najwięcej na brzuchu - 6 cm.
Polecam,
Małgorzata Filiczkowska
Jeśli ktoś ma ochotkę to mogę polecić te treningi, które robimy z Tonym.
Można nam pozazdrościć tych facetów, nie? ;>
(A tak szczerze mówiąc to posucha straszna)
Hahaha Gosia ;D Świetnie napisane;). Stopniujesz napięcie. Myślę jednak, że te potrzeby to może wcale niekoniecznie rosną wraz z wiekiem...skoro nie mają tam centralnego ogrzewania, to ja chyba potrzebowałabym trzech takich kochanków u siebie w sypialni :D. Powiedz mi coś więcej o tych treningach z Tonym ;).
OdpowiedzUsuńTony ma dużo treningów, z ciężarkami, z podnoszeniem się itp., ale my tutaj nie mamy takich gadżetów, dlatego wybrałyśmy sobie treningi jakie jesteśmy w stanie robić.
OdpowiedzUsuńI są to między innymi:
- Interval X Plux
- Plyometrics
- Kenpo Cardio Plus
- Ab Ripper X (na brzuchu)
Wydolnościowo jak u Chodakowskiej.
Na początku nie mogłam się przekonać, bo trochę to przypominało jogę (tylko przy rozgrzewce) i dużo było boksu (że tak to nazwę), ale zaczęło mi się podobać takie naparzanie :) Można się fajnie wyżyć, dlatego napisałam, że Tony nie tylko fizycznie, ale i psychicznie "robi mi dobrze" ;)
Łapałam się często na tym, że jak się kremowałam to byłam w szoku, bo nagle zaczęły mi się pojawiać mięśnie, o których pojęcia nie miałam.
A normalnej klimy tam nie macie? Ogrzewania podlogowego? Ja mam tylko jeden grzejnik na "toyu" (to nie jest petrol, a olej naftowy), do lazienki, bo tam ogrzewanie podlogowe nie dociera.
OdpowiedzUsuńWiem wiem, czytałam Pani bloga.
UsuńU nas straszna komuna. Zaczynając od kwestii takiej, że nie mieszkamy w hotelu, tylko w budynku pracowniczym. Podłogowe to my mamy tylko dywany (zresztą całe przesiąknięte wilgocią), a po klimie, która swój okres świetności miała 25 lat temu, zostały tylko pajęczyny.
Nie wiem jak nazywa się ten płyn, którym codziennie się trujemy, u nas Japończycy mówią na to po angielsku petrol i się przyjęło.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń