Kiedy wróciłam do Miłkowa powiedziałam w końcu rodzinie o
moim tajemniczym spotkaniu. W ogóle nie zdziwiło ich to, że znowu wymyśliłam
sobie jakiś kraj. Nie było już wyrzutów typu: „dziecko, ty chyba zwariowałaś, że
chcesz jechać do … (tutaj nazwa kraju), nie jedź bo Cię tam porwą, zjedzą,
czy … (tutaj sposoby w jakich mogę zostać zamordowana)”.
Wręcz przeciwnie!
Mama mówiła, jakby to było fajnie śpiewać w hotelu w Japonii, nawet
babcia narzekała, że mi się nie udało.
A ja łapałam jeszcze większego doła słysząc za każdym razem, że mogłam pojechać, tylko spóźniłam się o kilka dni.
A ja łapałam jeszcze większego doła słysząc za każdym razem, że mogłam pojechać, tylko spóźniłam się o kilka dni.
Miałam jeszcze taką nadzieję, że dziewczyna, która miała jechać,
nagle zrezygnuje, albo w najgorszym przypadku pojadę za rok.
W końcu po krótkim pobycie w domu wróciłam do Paryża kończyć mój staż.
Ale nie mogłam wrócić do rzeczywistości. Cały czas po głowie chodził mi wyjazd. Tak się
nastawiłam, że w desperacji prawie podpisałam kontrakt jako wokalistka w
Bahrajnie!
I pewnie bym pojechała, gdyby coś mnie nie powstrzymało...
Dokładnie tydzień od mojego powrotu do Paryża dostaję smsa
od parki, która organizowała wyjazd, że mam się z nimi pilnie skontaktować.
Parę razy musiałam wybierać numer zanim do nich zadzwoniłam, bo tak mi się ręce
trzęsły z podekscytowania!
Okazało się, że kiedy Japończycy dostali zdjęcia moje i tej
drugiej dziewczyny, postawili na mnie!
Teraz pytanie, czy jechać...?
Teraz pytanie, czy jechać...?
NO PEWNIE, ŻE JADĘ!
Popłakałam się z tego wszystkiego, zaczęłam wydzwaniać do
wszystkich niosąc radosną nowinę (oprócz Matthieu – jemu chciałam powiedzieć
osobiście).
Zaraz po fali radości była jednak chwila refleksji – wyjadę na 4 miesiące. Ale starałam się nie dopuszczać do siebie tej myśli.
Zaraz po fali radości była jednak chwila refleksji – wyjadę na 4 miesiące. Ale starałam się nie dopuszczać do siebie tej myśli.
Do kontraktu zostało nadal dużo czasu – 3 miesiące, ale ja
zapatrywałam się na cały ten wyjazd, jakby miał się odbyć za jakieś dwa lata.
Nie w głowie mi były obawy związane z tym wszystkim. Uśmiechałam się tylko do
siebie ze świadomością, że pomogłam spełnić się mojemu kolejnemu marzeniu J
P.S Piszę właśnie z lotniska z Monachium. Opóźniony lot, przez co musimy czekać 5 godzin na kolejny odlot (?!) do Tokio.
Następny post już z Hanamaki!
P.S Piszę właśnie z lotniska z Monachium. Opóźniony lot, przez co musimy czekać 5 godzin na kolejny odlot (?!) do Tokio.
Następny post już z Hanamaki!